Michał Górny on Nostr: Mam wrażenie, że #obsranie przeglądarek to nieunikniony skutek wzrostu ...
Mam wrażenie, że #obsranie przeglądarek to nieunikniony skutek wzrostu popularności.
Dawno temu, kiedy bawiłem się trochę w WebDev, #Microsoft miał monopol ze swoją przeglądarką #InternetExplorer. Nie obchodziły ich standardy. Dla mnie, oznaczało to testowanie mojej stronie na Mozilli, Operze (kiedy jeszcze używała Presto) i dokładanie haków, żeby jakoś to działało na IE (Safari praktycznie nie istniało w Polszczy). Ale wtedy pozostałe przeglądarki miały swoich użytkowników.
Potem przyszło #Google z Chromem, i byliśmy pełni entuzjazmu. Nie spodziewałbym się tego, co przyjdzie później. No cóż, była to całkiem przenośna przeglądarka, z silnikiem w open source i zgodnością ze standardami. Do tego miała realną szansę zakończyć monopol Microsoftu — a to była dobra wiadomość, bo oznaczała, że pewnego dnia nie bęziemy musieli martwić się zgodnością z IE.
Więc przyszedł czas, kiedy #Chrome przejął większość rynku. Microsoft zastąpił IE — Edgem. W końcu wszystkie główne przeglądarki używały WebKita, Blinka albo pochodnego silnika, co czyniło życie WebDevów łatwiejszym. Udział Mozilli podupadł jeszcze bardziej.
A potem się obsrało. Wyszło szydło z worka, i Google wykorzystało pozycję monopolisty na każdy możliwy sposób. Zgodność ze standardami przestała znaczyć cokolwiek, kiedy monopolista kontroluje standardy. Otwarty kod źródłowy to coś dobrego, ale ile mogą wolontariusze w walce z korporacyjnym olbrzymem?
Jedna nadzieja w tym wszystkim, że GAFAM wciąż strzela sobie w stopy. #Firefox znów zaczął zyskiwać popularność, i jest lepszą przeglądarką niż kiedyś. I co dalej?
Oczywiście, jak tylko #Mozilla zauważa, że zyskuje udział w rynku, zaczyna swoje własne obsrywanie. Zamiast docenić użytkowników, którzy cenią w tej chwili Firefoksa, wykazują się chciwością i próbują przyciągnąć więcej ludzi modnymi hasłami. To się nie może dobrze skończyć.
Dawno temu, kiedy bawiłem się trochę w WebDev, #Microsoft miał monopol ze swoją przeglądarką #InternetExplorer. Nie obchodziły ich standardy. Dla mnie, oznaczało to testowanie mojej stronie na Mozilli, Operze (kiedy jeszcze używała Presto) i dokładanie haków, żeby jakoś to działało na IE (Safari praktycznie nie istniało w Polszczy). Ale wtedy pozostałe przeglądarki miały swoich użytkowników.
Potem przyszło #Google z Chromem, i byliśmy pełni entuzjazmu. Nie spodziewałbym się tego, co przyjdzie później. No cóż, była to całkiem przenośna przeglądarka, z silnikiem w open source i zgodnością ze standardami. Do tego miała realną szansę zakończyć monopol Microsoftu — a to była dobra wiadomość, bo oznaczała, że pewnego dnia nie bęziemy musieli martwić się zgodnością z IE.
Więc przyszedł czas, kiedy #Chrome przejął większość rynku. Microsoft zastąpił IE — Edgem. W końcu wszystkie główne przeglądarki używały WebKita, Blinka albo pochodnego silnika, co czyniło życie WebDevów łatwiejszym. Udział Mozilli podupadł jeszcze bardziej.
A potem się obsrało. Wyszło szydło z worka, i Google wykorzystało pozycję monopolisty na każdy możliwy sposób. Zgodność ze standardami przestała znaczyć cokolwiek, kiedy monopolista kontroluje standardy. Otwarty kod źródłowy to coś dobrego, ale ile mogą wolontariusze w walce z korporacyjnym olbrzymem?
Jedna nadzieja w tym wszystkim, że GAFAM wciąż strzela sobie w stopy. #Firefox znów zaczął zyskiwać popularność, i jest lepszą przeglądarką niż kiedyś. I co dalej?
Oczywiście, jak tylko #Mozilla zauważa, że zyskuje udział w rynku, zaczyna swoje własne obsrywanie. Zamiast docenić użytkowników, którzy cenią w tej chwili Firefoksa, wykazują się chciwością i próbują przyciągnąć więcej ludzi modnymi hasłami. To się nie może dobrze skończyć.