kravietz 🦇 on Nostr: npub1df3gk…3ttmt Próby prowadzenia legislacji przypominający mechanizmy ...
npub1df3gklsfq56ym28wzmznjjfl5cvv48m6krvrdnfrnzamyeyleq4qf3ttmt (npub1df3…ttmt)
Próby prowadzenia legislacji przypominający mechanizmy wypracowane do kolektywnego pisania kodu - jak na GitHubie - były podejmowane już dawno. W Polsce zajmował się tym np. mój kolega Piotr Waglowski, prawnik bardzo aktywny na tym polu w latach 2000-2015 - tu można znaleźć mnóstwo jego publikacji na ten temat http://prawo.vagla.pl/legislacja
Problem polega niestety na tym, że ustawodawca musi chcieć dzielić się swoimi pracami ze społeczeństwem. Poza oczywistym motywem spiskowym (ukrywanie różnych cichych wałków) powodów dla których polski ustawodawca nigdy nie wprowadził “modelu GitHuba” a wręcz stopniowo wycofał cały warsztat OSR i konsultacji społecznych było kilka.
Po pierwsze, polski ustawodawca w swojej zbiorowości jest tragicznie konserwatywny. Główny instrument pracy dla nich to papier, długopis, ksero. Oni na tym pracują, myślą papierem, i nawet jak wymieniają się dokumentami emailem to naśladują przy tym papierowy obieg dokumentów (skany z poprawkami długopisem).
Po drugie, polski ustawodawca, jak i znaczna część polskich obywateli, nie czuje się zobowiązany do przestrzegania przepisów, które sam wprowadził lub poparł. W przypadku ustawodawców z wyborów (posłowie, senatorzy) ten syndrom jest szczególnie nasilony, oni wierzą, że fakt bycia wybranym daje im absolutną wyższość nad prawem. Widać to było szczególnie w przypadku wszystkich afer związanych z wykorzystywaniem poczty prywatnej do wymiany korespondencji służbowej czy bandyckich “interwencji poselskich” Brauna w szpitalach.
Tym samym wracamy do początku: żeby Polska była państwem prawa, musimy przede wszystkim jako społeczeństwo uznać przed samymi sobą prymat prawa a nie “prywatnej sprawiedliwości”, w której prawo obowiązuje wszystkich tylko nie nas samych.
npub1z6agd5lqre7hgetzxfernc6c2nks3mxu3qqy9glpetmw2z35y68qwvrpkc (npub1z6a…rpkc)
Próby prowadzenia legislacji przypominający mechanizmy wypracowane do kolektywnego pisania kodu - jak na GitHubie - były podejmowane już dawno. W Polsce zajmował się tym np. mój kolega Piotr Waglowski, prawnik bardzo aktywny na tym polu w latach 2000-2015 - tu można znaleźć mnóstwo jego publikacji na ten temat http://prawo.vagla.pl/legislacja
Problem polega niestety na tym, że ustawodawca musi chcieć dzielić się swoimi pracami ze społeczeństwem. Poza oczywistym motywem spiskowym (ukrywanie różnych cichych wałków) powodów dla których polski ustawodawca nigdy nie wprowadził “modelu GitHuba” a wręcz stopniowo wycofał cały warsztat OSR i konsultacji społecznych było kilka.
Po pierwsze, polski ustawodawca w swojej zbiorowości jest tragicznie konserwatywny. Główny instrument pracy dla nich to papier, długopis, ksero. Oni na tym pracują, myślą papierem, i nawet jak wymieniają się dokumentami emailem to naśladują przy tym papierowy obieg dokumentów (skany z poprawkami długopisem).
Po drugie, polski ustawodawca, jak i znaczna część polskich obywateli, nie czuje się zobowiązany do przestrzegania przepisów, które sam wprowadził lub poparł. W przypadku ustawodawców z wyborów (posłowie, senatorzy) ten syndrom jest szczególnie nasilony, oni wierzą, że fakt bycia wybranym daje im absolutną wyższość nad prawem. Widać to było szczególnie w przypadku wszystkich afer związanych z wykorzystywaniem poczty prywatnej do wymiany korespondencji służbowej czy bandyckich “interwencji poselskich” Brauna w szpitalach.
Tym samym wracamy do początku: żeby Polska była państwem prawa, musimy przede wszystkim jako społeczeństwo uznać przed samymi sobą prymat prawa a nie “prywatnej sprawiedliwości”, w której prawo obowiązuje wszystkich tylko nie nas samych.
npub1z6agd5lqre7hgetzxfernc6c2nks3mxu3qqy9glpetmw2z35y68qwvrpkc (npub1z6a…rpkc)