Radomir Darmiła on Nostr: "Maszerowali gotowi do boju, w pancerzach, podwójną kolumną. Co czwarty muszkieter ...
"Maszerowali gotowi do boju, w pancerzach, podwójną kolumną. Co czwarty muszkieter trzymał zapalony lont. Obok truchtała arkebuzeria i resztki jazdy Niezłomnych. Maszerowali długo, bez śpiewu, w tempie odbierającym oddechy. Krok za krokiem, bez przerwy, chociaż buty ciążyły jak obłożone ołowiem, chociaż bolały otarte stopy.
Naraz od czoła nadbiegły wołania, najpierw ciche i nieliczne. Ludzie podnosili głowy, ich oczy ożywały.
— Tjaleri! Rzeka! Rzeka!
Kolejne szeregi wchodziły na wzniesienie i widziały daleko pod sobą szeroką, rozlaną wstęgę Tjaleri. Kolejne szeregi krzyczał z radości, powtarzając to samo słowo: rzeka! Rzeka! Nogi same przyśpieszały, płuca przestawały boleć. Rzeka!
Rzeka, a więc ocalenie. Koniec wielodniowego marszu. Granica, a za nią Guilkorta, kraina wroga Baruzyjczykom, wierna Imperium — nawet jeśli wierna tylko w deklaracjach. Koniec nocnych ataków, koniec strachu wiszącego ciągle w powietrzu — rzeka, rzeka, rzeka!
I nic to, że na rzece brakowało mostu."
Właśnie podpisaliśmy umowę, w przyszłym roku się ukaże.
Naraz od czoła nadbiegły wołania, najpierw ciche i nieliczne. Ludzie podnosili głowy, ich oczy ożywały.
— Tjaleri! Rzeka! Rzeka!
Kolejne szeregi wchodziły na wzniesienie i widziały daleko pod sobą szeroką, rozlaną wstęgę Tjaleri. Kolejne szeregi krzyczał z radości, powtarzając to samo słowo: rzeka! Rzeka! Nogi same przyśpieszały, płuca przestawały boleć. Rzeka!
Rzeka, a więc ocalenie. Koniec wielodniowego marszu. Granica, a za nią Guilkorta, kraina wroga Baruzyjczykom, wierna Imperium — nawet jeśli wierna tylko w deklaracjach. Koniec nocnych ataków, koniec strachu wiszącego ciągle w powietrzu — rzeka, rzeka, rzeka!
I nic to, że na rzece brakowało mostu."
Właśnie podpisaliśmy umowę, w przyszłym roku się ukaże.