Michał Górny on Nostr: Nie jestem wrogiem fotowoltaiki. Jestem wrogiem jej wykorzystania do greenwashingu i ...
Nie jestem wrogiem fotowoltaiki. Jestem wrogiem jej wykorzystania do greenwashingu i robienia łatwych pieniędzy.
Uważam, że w "miksie energetycznym" jest miejsce na określoną ilość energii z fotowoltaiki. Ale uważam również, że najlepszym sposobem zapewnienia właściwego bilansu jest instalowanie paneli na dachach domów. Jest to naturalnie rozproszone źródło energii — która w pierwszej kolejności wykorzystywana jest lokalnie, ograniczając problemy, wynikające z przesyłu na duże odległości.
Jestem wrogiem budowanych masowo i przypadkowo dużych farm fotowoltaicznych — tam, gdzie trafi się tani grunt, niezależnie od sensowności czy skutków ekologicznych.
Po pierwsze, energia ze słońca nie jest "darmowa". Jeżeli weźmiemy ilość *użytecznej* energii wyprodukowanej w całym cyklu życia, i odniesiemy ją do zużycia surowców i energii, i produkcji zanieczyszczeń i odpadów z produkcji, transportu, utrzymania i utylizacji, to okaże się, że "czysta" również nie jest.
Po drugie, fotowoltaika to źródło chimeryczne. Nie produkuje energii przewidywalnie, nie produkuje jej przez całą dobę i nie można niej w pełni polegać. Dlatego też musi być wsparta elektrowniami konwencjonalnymi, i tym samym nie doprowadzi do zaprzestania spalania węgla. Owszem, statystycznie będziemy produkować mniej energii z węgla, może nawet wytwarzać mniej zanieczyszczeń — ale elektrownie będą dalej truć, i do tego pracując poniżej optymalnego punktu pracy, a więc trując bardziej niż mogłyby.
Moim zdaniem, te pieniądze — te surowce i energię — lepiej spożytkować na energetykę jądrową. EJ ma znacznie większą gęstość energii, jest czystsza i można na niej polegać. Może realnie zastąpić węgiel.
Wyprzedzając zwyczajowy argument — utylizacja zużytego paliwa jądrowego jest stosunkowo małym problemem, w porównaniu z utylizacją mnóstwa zużytych paneli słonecznych (które są toksyczne), i hałd odpadów wydobywczo-energetycznych (które również są promieniotwórcze).
No ale w EJ nie ma perspektyw szybkiego zarobku dla cwaniaków.
#ekologia #energetyka #fotowoltaika
Uważam, że w "miksie energetycznym" jest miejsce na określoną ilość energii z fotowoltaiki. Ale uważam również, że najlepszym sposobem zapewnienia właściwego bilansu jest instalowanie paneli na dachach domów. Jest to naturalnie rozproszone źródło energii — która w pierwszej kolejności wykorzystywana jest lokalnie, ograniczając problemy, wynikające z przesyłu na duże odległości.
Jestem wrogiem budowanych masowo i przypadkowo dużych farm fotowoltaicznych — tam, gdzie trafi się tani grunt, niezależnie od sensowności czy skutków ekologicznych.
Po pierwsze, energia ze słońca nie jest "darmowa". Jeżeli weźmiemy ilość *użytecznej* energii wyprodukowanej w całym cyklu życia, i odniesiemy ją do zużycia surowców i energii, i produkcji zanieczyszczeń i odpadów z produkcji, transportu, utrzymania i utylizacji, to okaże się, że "czysta" również nie jest.
Po drugie, fotowoltaika to źródło chimeryczne. Nie produkuje energii przewidywalnie, nie produkuje jej przez całą dobę i nie można niej w pełni polegać. Dlatego też musi być wsparta elektrowniami konwencjonalnymi, i tym samym nie doprowadzi do zaprzestania spalania węgla. Owszem, statystycznie będziemy produkować mniej energii z węgla, może nawet wytwarzać mniej zanieczyszczeń — ale elektrownie będą dalej truć, i do tego pracując poniżej optymalnego punktu pracy, a więc trując bardziej niż mogłyby.
Moim zdaniem, te pieniądze — te surowce i energię — lepiej spożytkować na energetykę jądrową. EJ ma znacznie większą gęstość energii, jest czystsza i można na niej polegać. Może realnie zastąpić węgiel.
Wyprzedzając zwyczajowy argument — utylizacja zużytego paliwa jądrowego jest stosunkowo małym problemem, w porównaniu z utylizacją mnóstwa zużytych paneli słonecznych (które są toksyczne), i hałd odpadów wydobywczo-energetycznych (które również są promieniotwórcze).
No ale w EJ nie ma perspektyw szybkiego zarobku dla cwaniaków.
#ekologia #energetyka #fotowoltaika