Michał Górny on Nostr: Parę lat temu dorobiłem się krzaczka aronii. Przed cukrzycą prosto z krzaczka ...
Parę lat temu dorobiłem się krzaczka aronii.
Przed cukrzycą prosto z krzaczka jadłem pojedyncze owoce, a resztę zamrażałem i potem jadłem razem z lodami (po zamrożeniu #aronia traci cierpkość). Wraz z cukrzycą, lody wypadły z diety, a kolejne zbiory aronii trafiały do zamrażalnika bez pomysłu na wykorzystanie.
W tym roku z kolei *wszystko* zjadłem prosto z krzaczka. I wciąż się zastanawiam, czy ja się jakoś mniej wrażliwy na tę cierpkość zrobiłem, czy aronia się zrobiła mniej cierpka.
Przed cukrzycą prosto z krzaczka jadłem pojedyncze owoce, a resztę zamrażałem i potem jadłem razem z lodami (po zamrożeniu #aronia traci cierpkość). Wraz z cukrzycą, lody wypadły z diety, a kolejne zbiory aronii trafiały do zamrażalnika bez pomysłu na wykorzystanie.
W tym roku z kolei *wszystko* zjadłem prosto z krzaczka. I wciąż się zastanawiam, czy ja się jakoś mniej wrażliwy na tę cierpkość zrobiłem, czy aronia się zrobiła mniej cierpka.