Robert Drózd on Nostr: Piekło trochę zamarza, bo udostępniam artykuł Hartmana o Collegium Humanum. "Czy ...
Piekło trochę zamarza, bo udostępniam artykuł Hartmana o Collegium Humanum.
"Czy mamy się dziwić temu, jak nisko upadły te osoby? Czy mam wylewać krokodyle łzy z powodu istnienia popytu na lewe dyplomy i bezczelności, z jaką przez całe lata grasują przestępcy z doktoratami i habilitacjami w roli rektorów i dziekanów rozmaitych podejrzanych szkółek tego i owego?
Otóż ten dramat, którego jesteśmy świadkami, to potop z pękniętego kotła, w którym smoła gotowała się od dekad. Patologie sięgają samych początków III RP. Władze – ministerstwo nauki, prokuratury i sądy – traktowały z wielką pobłażliwością plagiaty, fikcyjne studia i inne patologie w nauce i edukacji. Zaliczanie prac studenckich będących oczywistymi plagiatami było i pozostaje w Polsce normą i procederem masowym. Plagiaty na poziomie magisterium czy doktoratu, które są formą kradzieży, oszustwa i wyłudzenia, a więc poważnym przestępstwem, nigdy zaś nie interesowały prokuratorów. Podobnie jak masowo i z największą bezczelnością, a wręcz jawnie świadczone przestępcze usługi pisania prac (również doktorskich) na zamówienie.
Dlaczego więc mielibyśmy się dziwić, że po latach sprawy zaszły tak daleko? Skoro nikt nie stawiał granic, to trudno byłoby spodziewać się czegoś innego. A inna sprawa, że mogliśmy mieć wyższe mniemanie o poczuciu przyzwoitości i honoru wśród naszych rodaków. Wyłudzenie dyplomu, niestety, najwyraźniej nie jest uważane w naszym społeczeństwie za rzecz szczególnie hańbiącą. W przeciwnym razie popyt na lewe dyplomy nie byłby masowy."
(paywall)
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/2248335,1,po-dyplom-lewa-marsz-skandal-wokol-collegium-humanum-narasta-i-coraz-bardziej-szokuje.read?src=mt
"Czy mamy się dziwić temu, jak nisko upadły te osoby? Czy mam wylewać krokodyle łzy z powodu istnienia popytu na lewe dyplomy i bezczelności, z jaką przez całe lata grasują przestępcy z doktoratami i habilitacjami w roli rektorów i dziekanów rozmaitych podejrzanych szkółek tego i owego?
Otóż ten dramat, którego jesteśmy świadkami, to potop z pękniętego kotła, w którym smoła gotowała się od dekad. Patologie sięgają samych początków III RP. Władze – ministerstwo nauki, prokuratury i sądy – traktowały z wielką pobłażliwością plagiaty, fikcyjne studia i inne patologie w nauce i edukacji. Zaliczanie prac studenckich będących oczywistymi plagiatami było i pozostaje w Polsce normą i procederem masowym. Plagiaty na poziomie magisterium czy doktoratu, które są formą kradzieży, oszustwa i wyłudzenia, a więc poważnym przestępstwem, nigdy zaś nie interesowały prokuratorów. Podobnie jak masowo i z największą bezczelnością, a wręcz jawnie świadczone przestępcze usługi pisania prac (również doktorskich) na zamówienie.
Dlaczego więc mielibyśmy się dziwić, że po latach sprawy zaszły tak daleko? Skoro nikt nie stawiał granic, to trudno byłoby spodziewać się czegoś innego. A inna sprawa, że mogliśmy mieć wyższe mniemanie o poczuciu przyzwoitości i honoru wśród naszych rodaków. Wyłudzenie dyplomu, niestety, najwyraźniej nie jest uważane w naszym społeczeństwie za rzecz szczególnie hańbiącą. W przeciwnym razie popyt na lewe dyplomy nie byłby masowy."
(paywall)
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/2248335,1,po-dyplom-lewa-marsz-skandal-wokol-collegium-humanum-narasta-i-coraz-bardziej-szokuje.read?src=mt