kravietz 🦇 on Nostr: Dość dobry i wyważony artykuł na temat planu budowy elektrowni wiatrowych na ...
Dość dobry i wyważony artykuł na temat planu budowy elektrowni wiatrowych na terenach Lasów Państwowych.
https://gnn.pl/wiatraki-w-lasach/
Dobry bo szczegółowo opisuje kluczowy dylemat OZE, o którym się mało mówi - owszem, nie zużywają one paliw kopalnych, ale ze względu na bardzo niską gęstość energetyczną zużywają ogromne ilość nieodnawialnego zasobu jakim jest… powierzchnia lądu. W krajach o dużej gęstości zaludnienia lub wysokich walorach przyrodniczych skutkuje to oczywistym konfliktem interesów.
Fani OZE przedstawiają energetykę wiatrową jako eleganckie wieże, z rzadka stojące na polach uprawnych. Ale z wiatrakami jest tak, że nie zawsze opłaca się je stawiać tam gdzie byśmy chcieli (na polach), a często opłaca się tam gdzie byśmy ich nie chcieli (np w górach czy blisko domów), stąd właśnie wycinki w cennych lasach w Niemczech… bo leżą one na wietrznych wzgórzach.
Do tego artykuł trafnie opisuje jeszcze jeden problem - wiatrak to nie słomka wetknięta w ziemię, tylko gigantyczna maszyna zbudowana na betonowej stopie, która na dodatek musi być podpięta do sieci przewodami i drogą serwisową (np do wymiany setek litrów oleju przekładniowego w środku).
To wszystko nie znaczy, że LP nie powinny realizować tej inwestycji - ufam, że będą to robić na terenach o niskiej wartości przyrodniczej i każdą lokalizację trzeba oceniać osobno. Odpowiednie przepisy są, wystarczy je stosować.
Równocześnie jednak dochodzimy w Polsce do momentu, w którym sporo wcześniej znalazły się przed nami Niemcy, Francja, Szwecja, Norwegia itd - gdy od bajek o “ładnych białych wiatraczkach gdzieś na horyzoncie” przechodzimy do wycinek i lania betonu tam gdzie jeździmy na rower.
We wszystkich w/w krajach apetyt inwestorów został mocno przycięty… protestami lokalnych przyrodników i społeczności i w każdym przypadku byliśmy świadkami żenujących transformacji gdy globalne organizacje “obrońców przyrody” atakowały tych ludzi zarzucając im “NIMBYism” bo nie chcieli transformacji krajobrazu na przemysłowy w imię idei “OZE na każdym pagórku”.
https://gnn.pl/wiatraki-w-lasach/
Dobry bo szczegółowo opisuje kluczowy dylemat OZE, o którym się mało mówi - owszem, nie zużywają one paliw kopalnych, ale ze względu na bardzo niską gęstość energetyczną zużywają ogromne ilość nieodnawialnego zasobu jakim jest… powierzchnia lądu. W krajach o dużej gęstości zaludnienia lub wysokich walorach przyrodniczych skutkuje to oczywistym konfliktem interesów.
Fani OZE przedstawiają energetykę wiatrową jako eleganckie wieże, z rzadka stojące na polach uprawnych. Ale z wiatrakami jest tak, że nie zawsze opłaca się je stawiać tam gdzie byśmy chcieli (na polach), a często opłaca się tam gdzie byśmy ich nie chcieli (np w górach czy blisko domów), stąd właśnie wycinki w cennych lasach w Niemczech… bo leżą one na wietrznych wzgórzach.
Do tego artykuł trafnie opisuje jeszcze jeden problem - wiatrak to nie słomka wetknięta w ziemię, tylko gigantyczna maszyna zbudowana na betonowej stopie, która na dodatek musi być podpięta do sieci przewodami i drogą serwisową (np do wymiany setek litrów oleju przekładniowego w środku).
To wszystko nie znaczy, że LP nie powinny realizować tej inwestycji - ufam, że będą to robić na terenach o niskiej wartości przyrodniczej i każdą lokalizację trzeba oceniać osobno. Odpowiednie przepisy są, wystarczy je stosować.
Równocześnie jednak dochodzimy w Polsce do momentu, w którym sporo wcześniej znalazły się przed nami Niemcy, Francja, Szwecja, Norwegia itd - gdy od bajek o “ładnych białych wiatraczkach gdzieś na horyzoncie” przechodzimy do wycinek i lania betonu tam gdzie jeździmy na rower.
We wszystkich w/w krajach apetyt inwestorów został mocno przycięty… protestami lokalnych przyrodników i społeczności i w każdym przypadku byliśmy świadkami żenujących transformacji gdy globalne organizacje “obrońców przyrody” atakowały tych ludzi zarzucając im “NIMBYism” bo nie chcieli transformacji krajobrazu na przemysłowy w imię idei “OZE na każdym pagórku”.